Ludzie uwazali, ze Lirael Halinor w ogóle nie sypia. Owszem, spała, choć akurat nie w tej chwili. ...obudzil ja jakis szelest.Zaskoczylo to ja troche, bo myslala, ze skrytobojcy poddali sie pol roku temu, gdy wechnela jednego z nich przez okno do sadzawki trzy pietra nizej. Wiedziala, ze opuszczenie lozka byloby idiotyzmem. Powinna udawac, ze spi, rownoczesnie probojac dyskretnie wymacac noz pod poduszka-bylo to standardowe postepowanie, ktore studenci Gildii poznawali juz na pierwszym roku. Ale Lirael byla naprawde ciekawa, kto odwazyl sie powtorzyc blad poprzedniego skrytobojcy...wsunela na nos okulary, w jednej rece scisnela sztylet, a druga rozpoczela prowadzic desperacka walke ze swoimi bialymi wlosami, ktore w chwili obecnej wygladaly, jakby rabnela w nie bomba atomowa.W koncu poddala sie i ruszyla bezszelestnie cimnym korytarzem Palacu Namiestnikow. Wlasciwie juz miala wracac do lozka w przekonaniu, ze wszystko jej sie przysnilo, gdy uslyszala za soba glos: -Wiesz, myslalem, ze bedziesz nieco bardziej spostrzegawcza...tak sie nad toba rozplywali, ze mozna by sie spodziewac nieco wiecej. Odwrocila sie gwaltownie... nikt za nia nie stal. Jedynie saczace sie z okna delikatne swiatlo oswietlalo siedzacego na puszystym dywanie kota.Nie, nie dajmy sie zwariowac...ten swiat jest naprawde dziwny, ale to juz przesada. -Co sie gapisz? Okulary masz za slabe?-warknal zwierzak. -Uhm.Gadajacy kot-powiedziala w przestrzen Lirael i poczula, ze gromadzony przez lata zdrowy rozsadek opuszcza ja w tempie zastraszajacym.-Wlasnie rozmawiam z kotem. Kot podniosl sie i przeciagnal, po czym zaczal myc swoje blyszczace,czarne futerko. - Coz, jesli uwazasz to za rozmowe...-mruknal.-Mam tylko ci przekazac, ze Poslaniec jest w drodze. -Jaki poslaniec?-spytala slabo lady, postanawiajac, ze jesli ma sen o prowadzeniu dialogu z felis catus, to chce sie cokolwiek o tym snie dowiedziec. -Nie poslaniec, ale Poslaniec. I wszystkiego sie wkrotce dowiesz.-przeciagnal sie i ruszyl w strone schodow. Lirael stala chwile nieruchomo, patrzac, jak wyprostowany ogon znika za zakretem... -Ale co to znaczy otworzyc cudzyslow wczystkiego sie wkrotce dowiesz zamknac cudzyslow?!-zawolala za nim, ale niespecjalnie glosno, by nie obudzic pokojowek...w koncu wladczyni miasta wydzierajaca sie w srodku nocy do kota nie jest zjawiskiem powszechnie spotykanym. Dobrze.Miala idiotyczny sen, wiec teraz sie obudzi i zrobi cos normalnego. Najnormalniejszego ze wszystkich normalnych rzeczy swiata.Wrocila do pokoju, otworzyla laptopa i zaczela probowac cokolwiek rozpoznac w raportach rozpoznania. *** Bractwo spojrzalo po sobie. -Coz, pierwsza reakcja nie musi nic mowic o faktycznym stanie rzeczy-odezwal sie jeden ze Swietlistych.-Przeciez wszystkie znaki przemawiaja za nia... -A ja wam mowie, ze to nie ona. Przeciez nic nawet nie wie o Zwierciadlach Swiatow. To zwykla, zgorzkniala pracoholiczka o dziwnym kolorze wlosow, ktorej wszyscy sie boja-stwierdzila Nari. -Nie otrzymala odpowiedniego wyksztalcenia- rzekla z niebezpieczna nuta w glosie Cristal.-Podwazasz autorytet Bractwa? -N-nie, ja tylko...-zajaknela sie Nari. -Dobrze. Jest jeszcze czas. Wkrotce przekonamy sie, czy to jej szukalismy... Swietlisci powoli rozeszli sie do swoich sanktuariow. |
|
Tak napisali inni: |
24.02.2005 :: 11:47 :: morient.ramtel.com.pl karmen Opowiadanko toczy sie całkiem ciekawie... |
20.02.2005 :: 21:55 :: brd184.neoplus.adsl.tpnet.pl cleo13 swietne :) i co tu wiecej mówic :) pozdro :* a co z tym siedzeniem razem :( nie ebndziemy razem siedzieć? buuuuuu |
Talk.pl :: Wróć |